Wybrane recenzje:
"Porażająca... Niesamowita."
New York Review
"Laudberg nadzwyczajnie żongluje pojęciami [...] tworzy powtarzalny schemat mordu na tle politycznym, którego poznanie każdy z nas jest sobie winien"
Slate.com
"Pisarka z Polski zrobiła to, co [Amerykanom] nie udało się od dawna - stworzyła bezkompromisowe dzieło w służbie brutalnej i kompletnie skazanej na porażkę politycznej gry [...] tutaj trup ściele się tak gęsto, jak pozwy sądowe."
Bloomberg.com
"Wytoczyłem p. Laudberg proces [...]"
Janusz Palikot
Fragment tekstu opublikowany za zgodą autorki:
Godz. 4
Polana w okolicach Sękocina. Nadjeżdża czarna limuzyna, za nią samochód dostawczy. Otwierają się okna samochodu dostawczego, roznosi się głośna, agresywna muzyka. Słychać krzyki. W limuzynie Janusz Palikot patrzy na Dominika Tarasa, wzdycha. Sięga po telefon komórkowy. Po chwili zastanowienia oddaje go szoferowi. Obaj wychodzą.
Godz. 5
W samochodzie dostawczym wrzawa. Palikot podaje niewidocznym osobom walizkę z nieznaną zawartością przez szybę. Ponownie słychać ze środka krzyki. Polityk odchodzi od vana, po chwili jednak decyduje się wrócić, siada na pobliskim pieńku i wyciąga telefon. Robi interesy.
Drzwi samochodu dostawczego otwierają się z wielkim hukiem. Palikot jest do tego przyzwyczajony. Kończy rozmowę biznesową, wstaje i pewnym siebie krokiem zmierza w kierunku wozów. Z vana wysiada duża grupa młodych mężczyzn. Krzyczą, przepychają się, są niespokojni. Jeden z nich przy wysiadaniu upada na ziemię, nie chce wstać, gryzie kolegów po łydkach. Palikot kopie go w brzuch, młody człowiek wstaje. Na jego białym podkoszulku widać ślady zaschniętych wymiocin, na szyi ma wytatuowane dwie błyskawice - symbol "SS". Polityk odchodzi z Tarasem na bok, rozmawiają. Młodzi są niespokojni, zaczynają się znowu przepychać, któryś wyciąga nóż; na szczęście już zaraz ma się rozpocząć Sesja.
Godz. 8
Palikot zdejmuje marynarkę.
Godz. 9
Młodzi stoją w szeregu. Co i raz któryś z nich wyciąga z kieszeni torebkę z białym proszkiem, zaciąga się. Wszyscy mają przekrwione oczy i ledwo stoją na nogach. Kilku z nich ma problem - w kącikach ust zaczyna im się pojawiać biała piana. Koledzy pomagają: wycierają pianę, potem dłonie wycierają w spodnie. Czekają, co powie im Janusz. Ten milczy; polityk założył ręce na piersi i czeka, Dominik Taras stoi obok niego. Również milczy. Chłopcy wiedzą, że ich trening dopiero się zaczął.
Godz. 10
U młodych z wielką siłą pojawiają się skutki zażytych substancji. Są agresywni, nie mogą ustać, krzyczą. Jeden tarza się na ziemi, inni zaczynają biegać w miejscu. Palikot uśmiecha się i daje ruch ręką. To jest to, na co młodzież czekała: wszyscy stają w idealnym szyku, w wielkiej koncentracji. Zapada głucha cisza.
- Co jest waszym celem? - pyta biznesmen z Lublina.
- Ujebać Kaczora - odpowiada chóralnie młodzież.
- Po co to chcecie zrobić? - dopytuje się nieustępliwie.
- Ot tak, dla hecy
- Czego?
- Hecy, hucpy!
- Nie słyszę!
- Dla szpasu! - wrzeszczą młodzi ile sił w płucach.
Palikot jest zadowolony. Daje znak Tarasowi, ten otwiera bagażnik limuzyny. Można zaczynać.
Godz. 12
Młodzi stoją w szyku z karabinami maszynowymi. Są jeszcze bardziej niespokojni i wściekli, ale wiedzą, że już wkrótce ich gniew znajdzie ujście. Jeden z nich nerwowo zabezpiecza i odbezpiecza broń, rytmicznie. Jego sąsiad z szyku daje mu potężny cios pięścią w twarz, by się uspokoił.
Dominik Taras z bagażnika limuzyny wyciąga jeszcze dwie rozkładane makiety. Jedna z nich ma na sobie podobiznę Jarosława Kaczyńskiego, druga: Stanisława Dziwisza.
- Przyniosłem dla was mały prezent - mówi polityk z uśmiechem. - wiecie, co się stanie, jeżeli pocisk kalibru 7.62 mm wejdzie w spasiony, biskupi brzuch?
- Nie, panie przewodniczący!
- Brzucho pęknie!
Śmiech. Młodzież wyciąga broń i zaczyna strzelać pełnymi seriami. Jeden krzyczy "Full Auto, skurwysynu, Full Metal Jacket!". Po chwili wymiotuje. Koledzy patrzą na niego z niepokojem. "Znowu przedawkowałeś narkotyki, Student, znowu za dużo dragów" - stwierdza krytycznie jego sąsiad i pluje mu na plecy. Potem ku uciesze kolegów imituje ruchami dokonanie lufą karabinu gwałtu analnego na wymiotującym.
Godz. 13
Strzelanina trwa w najlepsze. Z makiet niewiele już zostało. Dominik Taras robi "rundki" między nielegalną strzelnicą a limuzyną - to nowe dostawy amunicji. Jeden ze strzelających, zamroczony, nie trafia; Palikot gasi mu na szyi papierosa z upomnieniem, by ten bardziej uważał.
Jeden ze strzelających - "Pecet" - nie wytrzymuje i w narkotycznej furii biegnie do makiety z podobizną Jarosława Kaczyńskiego, przepełniony nienawiścią zaczyna ją opluwać i okładać pięściami. Trafia na celowniki kolegów, ci nie przestają strzelać. Palikot krzyczy do nich, jego głos przebija się przez rumory młodzieżowych bacchanaliów: "No to teraz mamy 1:0 dla Kaczora!". Młodzież świetnie się bawi, lubią polityka. Nikt już o "Pececie" nie pamięta.
Godz. 22
Limuzyna. Palikot trzyma drżącą dłoń na swoim telefonie komórkowym. Za chwilę ma odebrać ważny telefon. Wzdycha, z kieszeni marynarki wyciąga piersiówkę, bierze solidnego łyka. Rozlega się dzwonek telefonu. Odbiera.
- Я хотел бы купить собаку, Леонбергер лучших ...
- Da. - odpowiada polityk i naciska "czerwoną słuchawkę". Bierze jeszcze jednego łyka z piersiówki i dodaje do siebie:
- Wszystko, Władziu, załatwione.
SZCZEGÓŁY SPRZEDAŻY JUŻ WKRÓTCE.

No comments:
Post a Comment