Proponuję następujący tok rozumowania:
Nudny mem służący do zapchania ekranu. Lorem Ipsum. |
2. Z takiego fundamentu władzy płynie konsekwencja: jawna reforma oddalająca kościół od tradycji jest niemożliwa lub wymagająca eksperckiej ekwilibrystyki. Reforma niejawna czy rozłożona w czasie jest trudna lub też niemożliwa ze względu na szczególną budowę struktury władz kościelnych a też i rozpiętość instytucji - obejmuje ona, krótko mówiąc, cały świat. Co drobnego cichaczem uda się przepchnąć w jednym miejscu może zostać nagłośnione i poddane bardzo głośnej krytyce przez dostojników z parafii po drugiej stronie ulicy lub oceanu; w grę wchodzą również związane z tradycyjnym kościołem środowiska intelektualne i polityczne. Praktycznie każdy krok kościoła w kierunku modernizacji, jaki pamiętam, i każdy modernizacyjny głos kapłanów czy przedstawicieli związanych z kościołem środowisk spotykał się ze stanowczym sprzeciwem wpływowych, konserwatywnych postaci.
2a. Z drugiej strony: brak reform też jest niemożliwy ze względu na bardzo szybkie zmiany w ogólnej kulturze politycznej i w obyczajowości, a zwlekanie oznacza tylko przedłużoną agonię kościoła w formie, którą znamy. Każdy kolejny rok zwlekania z reformami wzmacnia tylko sytuację, w której większość wiernych mimo uczestnictwa w ceremoniach i ciągłych deklaracji żyje niezgodnie z katolickim kodeksem postępowania. Jedynym, co by mogło umożliwić dalsze trwanie instytucji w obecnej jej formie, byłby chyba potworny kryzys pozwalający kościołowi przejąć przewodnią rolę w niesieniu pomocy duchowej i materialnej masom. Te, dotknięte niespodziewanym i nadzwyczaj bolesnym ubóstwem, byłyby skłonne szukać opieki i w tradycji, i w obietnicach pogrobowej lekkości. Nasz optymistyczny obrazek rujnuje uzasadnione przypuszczenie, że KK na takim rynku musiałby rywalizować z rosnącymi jak grzyby po deszczu sektami, przeważnie oferującymi dużo atrakcyjniejsze recepty na kryzys.
Jeżeli na TVN24 Benedykt zwyciężył nawet brzozę smoleńską, to pusty tron musimy szybko zmonetyzować. |
3a. Można argumentować, że to dobrze, że czyni to papieża bardziej ludzkim. I tak, i nie. To po prostu niespójne; papież nie jest ludzką postacią. Od stroju, przez modus postępowania i dogmat nieomylności do papieskiego profilu na Twitterze - nic z tego nie jest ludzkie, a papież winien być turboduszpasterzem nad duszpasterzami. Ciągnąc ad absurdum - żądać więcej człowieka w papieżu jest jak żądać od szefa dyplomacji, by bekał przy negocjacjach, o ile wprzódy spożył dużo płynów gazowanych.
3b. Trop sam w sobie nie jest taki zły. Poparłbym bez wahania inicjatywę, by odkłamać sferę publiczną tak, aby różni szefowie przestali wreszcie krępować się poprawić gacie w kroku. Obecny kształt obyczajowości niewątpliwie odpowiada za istotny statystycznie zanik cech ludzkich wśród wielu egzemplarzy. Niestety, amerykańscy badacze dowiedli, że utrzymanie posłuchu i władzy wymaga dozy odczłowieczenia wprost proporcjonalnej do strukturalnej złożoności wpływającej na przeprowadzenie procesu władzy; dlatego właśnie od Fuhrerów wymaga się, by byli szaleńcami, a dla Cejrowskiego jest to przywilej, z którego może korzystać wedle fantazji.
Przy niewielkim zasięgu wpływów obłęd jest wyborem i przywilejem. |
4. Jeżeli przyjąć opisane w powyższych punktach ogólne założenie, że tradycyjne fundamenty kościoła trzeszczą za sprawą ducha czasów, to trzask ten będzie coraz głośniejszy z każdą dekadą, z każdą postępującą wymianą pokoleń, z każdą drobną koncesją. Wreszcie - coś pęknie.
5. Jeżeli pęknie i kościół katolicki się zreformuje - albo stanie okoniem i odmówi reformy - to czy nie dojdzie do schizmy? Można łatwo sobie wyobrazić dwa potężne stronnictwa, jedno postępowe, drugie konserwatywne. Nawiązując do reformacji - skrzydło postępowe nalegałoby, żeby do wiernych mówić ich językiem, a konserwatywne broniłoby tego, co postrzegają jako tradycyjne źródło auctoritas. W końcu dziś jest wiele problemów, które mogłyby podzielić kościół tak, jak dawniej podzielił go język liturgiczny i język pisma świętego. Niektóre z nich, mam wrażenie, to te same problemy, które pięćset lat temu próbował rozwiązać kościół zreformowany - np. celibat i jego pokłosie, czyli pedofilia.
6. Jak w dzisiejszych warunkach mogłaby wyglądać schizma kościoła katolickiego?
Życzę przyjemnego papieżoraptora na wieczór.